Pogromcy duchów 3 - Jak mogli zrobić to fanom?
Nieco niespodziewanie, nawet dla fanów "Ghostbusters" gruchnęła wieść, że powstanie trzecia część "Pogromców duchów". To mogło być ciekawe - Stary Bill Murray i Dan Akroyd do tego nowe interesujące postacie...
Niestety nic bardziej mylnego! Najnowszy film nie ma nic wspólnego z kultowym pierwowzorem! Nie zaczerpnięto absolutnie niczego z kultowego filmu. Mało tego zabito klimat pozostawając w jego miejscu kiczowaty humor rodem z niskobudżetowych komedii jakich pełno robi się teraz za oceanem.
Usiądzcie i zobaczcie:
Jak do tego doszło? Najprawdopodobniej poprzedni właściciel licencji "Ghostbusters" sprzedał ją SONY, która postawiła sobie tylko jeden cel - rozśmieszyć tłuszczę telewizyjnym humorem najgorszego sortu (to ostatnio popularne słowo więc dodaję!). Dzieciaki, dla których stare części to archeologia nie poczują straty. Pójdą masowo do kin - dla nich to dopiero początek zabawy. Niski poziom? Nie ma porównania! Wszystkie filmy na które chodzą są właśnie takie. Nowy Ghostbusters to produkt marketingowy, dopasowany do nowej grupy docelowej. Starzy fani się tu nie liczą.
Czego więc możemy się spodziewać a czego nie było w oryginale? Dowcipów o bąkach, duużo żygania, tłuczenie się po gębach i zapewne bardzo wiele przegadanych scen kłótni między głównymi bohaterkami.
Już się nie czepiam, ze to same kobiety i to jeszce przypadkowe... Poprzednicy byli zabawni ze swoimi początkami, zanim pojawiły się na ekranie pierwsze duchy film rozbawił wielokrotnie. W inteligentny sposób scenarzysta połączył sylwetki bohaterów z pracą pogromców duchów. Jak połączy te cztery kobiety? Nie wiem czy chcę się dowiedzieć (a w zasadzie to wiem - nie chcę tego wiedzieć). Klimat, kolorystyka - to wszystko bardziej przypomina Scooby doo.
W ocenie fanów, ten film już ma zagwarantowaną "Złotą Malinę" dość dodać, że oficjalny film zdisowała zdecydowana większość widzów.
Miało być monumentalnie i śmiesznie zarazem a wyszło żałośnie.
Jacek Narożnowski