Fotografia w starym stylu
Jeśli pamiętacie „Pegazusa” i denerwowaliście się że „księżniczka jest w innym zamku”, jeśli bawiliście się na trzepaku i nie mieliście pojęcia o komórkach, należycie zapewne do pokolenia pamiętającego stare aparaty. Tak! Te na staromodny film, którego nie można było prześwietlić i gwarantował tylko 24 zdjęcia.
Wydawać się może, że w dzisiejszych czasach te aparaty nie mają już racji bytu, że przegrały z nowoczesnymi 20 megapikselowymi aparatami mogącymi robić setki zdjęć o perfekcyjnej cyfrowej jakości. Do tego z podglądem, możliwością retuszu i bez uciążliwego filmu… Nic bardziej mylnego!
Jakiś czas temu odkurzyłem mój stary aparat „Zenit” z czasów „młodości” i z zapałem zacząłem fotografować co popadnie (beznadziejny nawyk z aparatów cyfrowych). Szybko sobie przypomniałem, że nad każdym ujęciem muszę się zastanowić, pomyśleć czy jest tego warte i poświęcić mu więcej uwagi dopasowując wszystkie ustawienia aparatu. Pstryk! Czy było dobre? Nie wiem! Odruchowo poszukuję ekraniku z podglądem – nie ma. Po zakończonej wycieczce wyjmuję film, i pędzę go wywołać! Powiadają, że oczekiwanie to połowa przyjemności więc czekam. W końcu są! Zdjęcia wyraźnie odmienne niż te, do których przywykłem robiąc je aparatem cyfrowym. Mniej wyraźne, może i lekko prześwietlone albo zbyt ciemne ale paradoksalnie nie gorsze – po prostu inne.
Sam proces oczekiwania, odebranie ich w kopercie niesie ze sobą pewne emocje – to pierwszy raz kiedy zobaczę tą scenę, teraz się przekonam jak to wyszło. Wracają też wspomnienia. Takie zdjęcia mają zupełnie inną wartość niż masowa fotografia cyfrowa i wywołują niewątpliwie więcej emocji.
Tak samo myśli coraz więcej młodych ludzi, którzy kupują stare aparaty z duszą. I nie jest to domena współczesnych hipsterów. To już zdecydowanie mainstream! W zakładzie fotograficznym również powiedziano mi, że liczba tradycyjnych wywołań z roku na rok rośnie.
Ale to przecież nie musi być koniec zabawy! Bo dlaczego by tych zdjęć samemu nie wywołać?
Wbrew pozorom nie jest to bardzo trudne. Najważniejsze jest miejsce (zaciemnione), miski, odczynniki i co najważniejsze – cierpliwość i dokładność! Na tym etapie można wpływać na jakość i wiele innych parametrów zdjęcia – bez użycia Photoshopa!
Klasyczna fotografia to świetny sposób na to by zwolnić w codziennym biegu. I znakomicie wpisuje się w filozofię „Slow Life”.