Lifestyle 22.08.2014

EPIDEMIA DOTARŁA DO POLSKI. PADŁEŚ OFIARĄ OTYŁOŚCI? 

Niemal cały dzień spędzasz w pracy przed komputerem. Do biura dojeżdżasz samochodem. W ciągu dnia zjadasz przetworzone jedzenie. W domu odpoczywasz przed telewizorem. W weekend wyskoczysz ze znajomymi posiedzieć przy piwie. Przecież wszyscy tak robią – odpowiesz. I niestety masz rację. W Polsce w zatrważającym tempie przybywa osób otyłych. Odpowiedzialny jest siedzący tryb życia i złe nawyki żywieniowe.  

 

Tyjemy wraz z rozwojem technologii

Jeszcze do niedawna tyjące społeczeństwo amerykańskie wywoływało uśmiech politowania uświadomionych żywieniowo i zdrowych Europejczyków. Obecnie Europa goni w rankingach swoich sąsiadów zza oceanu. Od lat 80. aż trzykrotnie przybyło osób otyłych. W przypadku Polski mówimy o 20,2 proc. kobiet i 20,6 proc. mężczyzn. Nie oznacza to, że 80% społeczeństwa ma prawidłową wagę. Niemal 40% ogółu zmaga się bowiem z nadwagą.   

 

Winą za wybuch epidemii otyłości możemy obarczyć technologię i niewiedzę konsumentów. Po pierwsze, coraz trudniej znaleźć na sklepowych półkach żywność nieprzetworzoną. Nawet skład teoretycznie zdrowych produktów może być dla nas zaskoczeniem. Na przykład produkt jednej z polskich firm – suszona żurawina składa się w 60% z cukru i oleju. Podobnie jest z owocową przekąską – chipsami bananowymi. Odruchowo sięgamy po produkty, które uważamy za zdrowe, jednak nie zawsze potwierdzamy swoje przypuszczenia wczytaniem się w skład. I tyjemy. Aby to zilustrować warto przytoczyć dane na temat konsumpcji cukru. Na początku XX wieku jego roczne spożycie wynosiło 5 kg na osobę, obecnie wzrosło do około 40-60 kg.

 

Innym grzechem dietetycznym, do którego namawiają nas technologie są wielkie miski przekąsek pochłaniane mimochodem – przy serialu, przy meczu, przy wiadomościach, z emocji, nieuważnie, garściami. A najchętniej zapijamy je napojami gazowanymi. Gdy komputery, a nawet telewizory nie były jeszcze tak powszechne, posiłki spożywano z pewnym namaszczeniem – wspólnie, przy stole. Obecnie popularnym obrazkiem są mamy, które karmią swoje kilkumiesięczne szkraby odwracając ich uwagę np. tabletem, bo wiedzą, że dziecko zje wtedy bez marudzenia. To jeden z pierwszych etapów wychowania kolejnego otyłego.

 

Za mamusię, za tatusia… – czyli, jak tuczymy dzieci

Sytuacja się zapętla. Otyli dorośli wychowują otyłe dzieci. Otyłe dzieci stają się otyłymi dorosłymi, a gdy doczekają się dzieci… itd. Może to przykre generalizowanie i na pewno występują wyjątki od tej reguły, jednak statystycznie tak to niestety wygląda. A Polska pod tym względem wypada wyjątkowo słabo.

 

Polskie 11-latki są grubsze od rówieśników z Europy i USA. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) bije na alarm, ale do tej pory nie wprowadzono w Polsce żadnego sensownego programu, który mógłby zaradzić takiej sytuacji. Babcie, ciocie, panie ze stołówek i na nieszczęście także mamy są przekonane, że dzieci po prostu lubią słodkie i z tego wyrosną. A dzieciaki ani nie powinny jeść słodkiego, ani wcale z tego nie wyrosną. Obecnie dowodzi tego aż 29% otyłych 11-latków i prawie tyle samo 14-latków.

 

Jeśli chodzi o powód tycia dzieci jest on nieco inny niż w przypadku dorosłych. Za 5% przypadków odpowiadają choroby układu dokrewnego, zespoły uwarunkowane genetycznie czy przyjmowanie leków. 95% przypadków to zwyczajne przekarmianie dzieci, niepilnowanie wartości odżywczych diety i nieuzasadniony strach, że dziecko będzie głodne.

 

 

Bikini w odstawce – czyli, jak otyłość wpływa na życie

Niestety mankamenty estetyczne to najmniejszy problem towarzyszący otyłości. Zbagatelizowaliśmy tę poważną chorobę przewlekłą do kosmetycznego defektu, podczas gdy jej następstwa utrudniają funkcjonowanie w społeczeństwie, a nawet mogą być przyczyną niepełnosprawności. Otyłość bezpośrednio powoduje między innymi cukrzycę typu II, choroby serca, zaburzenia hormonalne, zespół metaboliczny, niektóre rodzaje nowotworów oraz zwyrodnienie stawów.

 

Póki co prognozy nie nastrajają optymistycznie. W porównaniu z rokiem 2005, rok 2015 ma przynieść wzrost zachorowań na otyłość o 300 milionów (z 400 milionów do 700 milionów) oraz 700 milionów więcej osób zmagających się z nadwagą (z 1,6 miliarda do 2,3 miliarda). A Ty? Zmieścisz się w tych statystykach czy zdołasz umknąć epidemii?

 

Autor: http://www.wygodnadieta.pl/