Podróże 02.03.2014

WYŚCIG AUTOSTOPOWICZÓW!

Jedni uważają ich za szaleńców, inni zazdroszczą odwagi i pięknych wspomnień. Dokładnie 500 studenckich par, w weekend majowy pokonało stopem 1450 km – tyle bowiem liczy trasa z Wrocławia do chorwackiego Dubrownika. Zamiast narzekać na brzydką pogodę, wrócili ze spalonymi przez słońce ramionami i roześmianymi buziami.
 

DO STARTU GOTOWI – START!


Monika i Dominika – pełne pozytywnej energii i zwariowanych pomysłów studentki z Krakowa, tegoroczny Autostop Race był już ich drugim wyścigiem. W zeszłym roku dotarły do Rzymu, przeżywając najpiękniejszą przygodę w swoim życiu. To dlatego, bez chwili wahania postanowiły zdobyć także Dubrownik. Jednak dla większości uczestników, była to pierwsza podróż stopem, ale jak mówią, to bez znaczenia, bo najwięcej zależy od szczęścia, dobrego serca kierowcy i uśmiechu. Przez zeszłorocznym wyścigiem kilka razy jechałam stopem po Hiszpanii, moja para czyli Dominika– nigdy, ale to nie stanowiło przeszkody.
 

WYŚCIG PO SZCZĘŚCIE


Autostop Race wygrywa para, która jako pierwsza dotrze na miejsce. Nagrodą jest tygodniowy pobyt na Mazurach, a także bilet samolotowy do dowolnego miejsca w Europie. Ale tak naprawdę to jest najmniej ważne, przede wszystkim chodzi tu o dobrą zabawę.Największą nagrodą w wyścigu jest dotarcie na miejsce, spotkanie się, wymiana doświadczeń z podróży i wspólna zabawa. Tam nikomu nie zależy na jachcie, biletach czy kartonie Vifona. Chodzi o to co i z kim się przeżyło podczas tego tygodnia – opowiada Monika. To też świetny sposób na ucieczkę i oderwanie się od rzeczywistości. Co roku wyłączamy telefony, Internetu brak, wpadamy w totalny chillout i jest plaża!

Brzmi cudownie, nic tylko pakować plecak, ubrać charakterystyczną niebieską koszulkę z logotypem imprezy, wziąć mapę do ręki i ruszyć w ich ślady. Ale trzeba pamiętać, że nie zawsze jest tak kolorowo. Taka podróż, to również wiele niebezpieczeństw i niedogodności. Nikt nie zapewni nam wygodnego noclegu z dostępem do wody czy ciepłego obiadu. Oprócz życzliwych kierowców, którzy służą swoją pomocą, znajdą się i tacy, którzy kusić będą ofertą matrymonialną. Ludzi spotyka się przeróżnych. Jedni przejadą całą Austrię tylko dlatego, że masz piękny uśmiech a inni zapytają czy wchodzi w grę krótki „postój” po drodze. Co wtedy? Ze spokojem odpowiadasz, że zmieniłyście plany, ale w ręce ściśnięty gaz gotowy do użycia, a w telefonie numer rejestracyjny i lokalizacja gotowe znajomym do wysłania.
 

META


Monika z Dominiką do Dubrownika dotarły po dwóch dniach, zmęczone i niewyspane, z autostradowym pyłem we włosach. Ale na lini mety przygoda się nie kończy. Przywitane przez uczestników którzy są już na miejscu, dopiero zaczynają zabawę. Kolejny raz to niesamowite uczucie, kiedy przechodzisz przez pole i wszyscy rzucają to co robią w tej chwili i witają Cię jakbyś przynajmniej Mont Everest zdobył, uściski i oklaski. To właśnie najlepsza nagroda. A potem pozostaje się rozbić, doprowadzić do stanu używalności po kilkudziesięciu godzinach w podróży, zdjąć w końcu niebieską koszulkę i rozpocząć zabawę. Jedni za dnia zwiedzają, drudzy odsypiają, kolejni szaleją na plaży. Ze znalezieniem towarzystwa problemu nie ma. Szczególnie, kiedy to Twój nie pierwszy ASR. Spotykasz ludzi sprzed roku i nie możesz się nadziwić, że ten czas tak szybko zleciał.

A tak brzmi odpowiedź Moniki na ostatnie zadane przeze mnie pytanie : Czy polecasz? – Nie zastanawiajcie się! Najlepsza impreza, najlepsi ludzie, najlepsze przygody.

 

Autor: Małgorzata Piróg